wolna by żyć
jej umysł uwolniony
od steku kłamstw
fałszu warg
spojrzeń zawistnych
dłoni zdradliwych
obłudy bram
uwalnia swoje marzenia
przyzywa pragnienia
czekając ich spełnienia
wychodzi cienia
chce doczekać ich spełnienia
nie chce już
byś był jej drzewem
który fasadą stoi
przed niczym nie obroni
zimny i twardy jak głaz
który nie słyszy jak serce łka
poszuka krzaczka małego
przez nikogo niezauważonego
ukryje swoją twarz, siebie
i nie wróci już do Ciebie
Komentarze (3)
Smutny wiersz o rozczarowaniu, ale z mgiełką
optymizmu. (wychodzi z cienia - jak myślę).
Zgadzam sie z Kasztanowiec i cala smutna w tym prawda.
Pozdrawiam.
Krzaczek czasem jest wieksza ostoja niz zbyt dumne
drzewo..