wonność
lipiec usmażył metafory
zasypiamy więc bez owijania
miękkich materiałów
z bajką o szlifowanym diamencie
między palcami
jeśli byłoby mi dane istnieć
od nowa wybieram ciało dzikiej róży
a jeśli chwyciłbym trwanie przy
samym początku chciałbym wtopić się
w dzikość brylantów
jutro znowu opowiem ci bajkę
bo z wysmażonych nie zagniotę poezji
będziemy trzymać ją między palcami
wydzierając parowaniu
aż pachnie lipą
autor
tommek
Dodano: 2006-07-25 12:38:54
Ten wiersz przeczytano 566 razy
Oddanych głosów: 1
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.