wożony pegazem
Milczeć to wbrew sumieniu poety
Pokazać się, jest podnietą
Za oceną gonić, naturalność
Niechętna mu spowiedź prozą
Muza nachodzi go nocą
Po omacku zbiera owoce i trud
Błądzi ponad innymi, gdy dotyka go cud
Krzyk jego roznosi się w nim samym
opętany marzeniami
Nie jestem poetą, nie milczę wcale
Słowami jak chłop cepami walę
Wiek mój już bardzo sędziwy
Pełen błędów, pytanie czy cnotliwy
Gdybym był tym co wożony w obłoki pegazem
byłbym wśród was poetów razem
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (10)
Bolesławie drogi, bądź z nami jak najdłużej i pisz
wiersze sercem, a ja będę je zawsze czytała.
Serdecznie pozdrawiam:-))
Może nie na Pegazie ale Jesteś z nami i to się liczy!
Serdecznie pozdrawiam "D
no i powiozles mnie takze ...
Dzień dobry Bolesławie. I tak samo ja sądzę o sobie,
daleka droga mi do poetki. Miłego dnia
Bolesławie największa sztuka jest pisac o sobie
pozdrawiam
Smutna witaj dziękuję za miłą wizytę usunąłem z tytułu
wyraz
Podobnie jak smutna uważam, że autorowi się zdarza
dosiadać pegaza. Miłego dnia.
ciekawy ciepły wiersz pozdrawiam
A co myślisz o usunięciu z tytułu "Być"?
"Gdybym był tym co wożony w obłoki pegazem
byłbym wśród was poetów razem"
- uważam wiersz za nieco kokieteryjny, bo jak wiadomo
Autor niewątpliwie zna dobrze ten stan unoszenia :)
Pozdrawiam Panie Bolesławie :)