wpół do... w grudniu
Spotykam ciebie gdzieś na mieście,
spóźnioną wciąż o całą wieczność.
I choćbym krzyknąć chciał: Nareszcie!
Mówię: Dzień dobry! Już przez
grzeczność.
Z uśmiechu, który most budował
zostały szczątki. Most się spalił.
I tylko czyjeś ciepłe słowa,
sprawiły, że mnie ktoś ocalił.
Podobnych zaklęć pełna studnia.
Gdzieś na dnie pali się pochodnia.
Spotykam ciebie wpół do... w grudniu,
lecz nie podchodzę, jak do ognia.
autor
return
Dodano: 2013-12-14 09:26:42
Ten wiersz przeczytano 1380 razy
Oddanych głosów: 16
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (14)
Lubię taką melancholię.
Każdą decyzję warto jest wyważyć,
żeby się w życiu zbytnio nie poparzyć!
Pozdrawiam!
Jak mogłem przeoczyć ten wiersz?! Nie pojmuję,bo jest
cudny:) Pozdrawiam.
Bardzo mi się podoba.Znaczy nie boisz się
sparzyć.Pozdrawiam.
Ładnie, aż mi się udzieliła ta melancholia...
Oj fajnie.Pozdrawiam.
napiszę prawdę
wiesz mi się podoba
Pozdrawiam serdecznie
no cóż... pozdrawiam
Ale fajny wiersz. Według mnie możesz spokojnie napisać
"wpół do grudnia" w ostatniej zwrotce.
Bardzo ładny wiersz. A może zamiast
"że mnie ktoś ocalił" napisać:
"że poszedłem dalej". Co o tym sądzisz? Miłego dnia.
Tak często bywa, nie robimy, czego chcielibyśmy
zrobić, nie mówimy, co chcielibyśmy powiedzieć.
Jak powiedziała Alicja, ciekawe jakby to wszystko
rzucić i iść na całość, za głosem serca.
Pozdrawiam:)
piekny wiersz,pozdrawiam
Bardzo mi się podoba ten wiersz " wpół do... w
grudniu" super. Ciekawe jak by wyglądało nasze życie,
gdyby czasem nie brakło nam odwagi. Pozdrawiwm
Pięknie, melancholijnie. Duży plus.
Pozdrawiam ciepło :)