Wracam
WRACAM...
jako syn marnotrawny
z brzemieniem grzechu na ustach
WRACAM...
jak opętany pod strzechy Kościołów
jako szaleniec ozdrowiały
do krainy Normandii
WRACAM...
powietrze ustało, wiatr ucichł
noc zbladła, woda słona
idę...boję się...
...że nie mam dokąd wracać...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.