WRÓBLE
Moi skrzydlaci przyjaciele
szarzy jak bruk, który ścielicie
z dachów, spod gzymsów, wnęk murów:
chmurą, opadłą o świcie.
Kiedy promień cień drzew przegania
strząsając z liści, jak pył, rosę;
Przechodnia pierwsze kroki, głosy...
Wasze, swarliwe: ptasie gderania.
Czyj okruch obok kępy darni,
tak suchej jak ten, o co cały
ambaras wygłodniałej armii?!
Jakby wszystkich - ten, miał zbawić.
Lecz ja was rozumiem sąsiedzi,
z goryczą – patrząc na zmagania.
Wszak... na tej samej żyjemy ziemi
nauki czerpiąc z podglądania.
/04.06.2009/
Komentarze (26)
na dzień dobry, pesymistycznie?
Znam i słyszę ten "ambaras wyglodnialej armii". Super
:)
troszke nierowny ten wiersz :P w pierwszych dwoch
strofach zgubilem pare razy twoja mysl :P
spoko ;)
.....jest co czytać....
kocham te wróble na dachu :)) pozdrawiam
Bardzo ładny wiersz z doskonałą puentą :)
Interesujący, pozdrawiam :)
...tak to są nasi sąsiedzi jak i ludzie....+pozdrawiam
Głosuję czym prędzej, bo od dawna w mojej dzielnicy
nie ma ma wrobli, podobno przegoniły je sroki, a może
one tam gdzie te ciągłe swary o ziarnka i okruszki.
Zwierzeta i przyroda nas uczy...ale nie potrafimy
tegow pełni wykorzystac niestety...z plusem
pozdrawiam...
Zdaje się, że niewiele się różnimy od wróbli:)A swoją
drogą jest ich coraz mniej.
ciekawy wiersz - warto przygladać się i nauczyć się
brać to co najlepsze z przyrody -pozdrawiam
świetny wiersz, melodyjny, piękny
I ty podglądając przyrodę napisałeś ciekawy wiersz.
Podmiot liryczny utożsamia się z wróblami, szarością.
Wiersz bardzo wymowny.