Wróciłam w nicość
Kiedyś myślałam, że niebo jest szare
że bezwartościowe to, co stare
z ironią patrzyłam na ludzkie twarze
witałam morze, zwiedzałam plaże.
Niedosyt opróżniał ciągle me wnętrze
na twarzy widniał smutek kamienny
chodząc po świecie łaknęłam
powietrze
wiedziałam co czuje człowiek
bezsenny.
Chodząc i marząc tak po bezdrożach
spotkałam Ciebie w krainie smutku
wskazałeś palcem jelenia w porożach
który oddalał się gdzieś powolutku.
Poszliśmy za nim, nie wiedząc dokąd
w ciemności zostały smutki i żale
i od tej pory, zawsze i dotąd
nie tęskniliśmy za nimi wcale.
Przecież symbolem szczęścia był
jeleń
szliśmy tuż obok jego poroży
to on przyprowadził tu wiele wcieleń
i zostawiał na krańcach rozdroży.
To tutaj szczęście nasze spłaszając
wybrałeś drogę bezkresnej
samotności
odszedłeś bez słowa
nie przepraszając
nie zostawiając mi cienia litości...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.