Wschód słońca
Błądzę w ciemności nocy,
Gwiazdy nade mną świecą.
Księżyc oświetla mi dróżkę.
Idę sobie po ścieżce
I czekam na wschód słońca.
Dochodzę nad morze,
Na którym piasek lśni w świetle gwiazd.
Tafla wody lekko faluje,
Bowiem wiatru dużego nie ma.
Cisza dookoła
I nikt nie jest odważny jej zagłuszyć.
Patrzę, na horyzoncie statek płynie,
Zza niego widać pierwsze promyki słońca.
Oświetlają niebo i dają chmurom
pomarańczowy kolor.
Po kilku minutach robi się jasno.
Na linii połączenia wody z niebem słońce
świeci.
Ogrzewa mnie i ukazuje mi całą swą
okazałość.
Komentarze (1)
Wiersz dotyczący niczego, ale i wszystkiego. te
wszystkie słowa otacza lekkość czytania... Wiersz
naprawdę ładny...