Wschód szczęścia...
Najwięcej szczęścia dają małe rzeczy...
Co dnia w myślach mych pada pytanie:
Co przyniesie jutro?
Miłość, strach, śmierć…
Nikt nie wie…
Może jedynie sam Bóg…
Lecz po co mi znać jutro?
Ono wcale nie musi nastąpić…
Wgłębiam się w swój umysł…
Słyszę głośne Carpe diem!
Tak, to jest to!
Żyj teraźniejszością…
Bierz z życia to, co najlepsze!
W sercu mym pali się mały płomyk…
Iskierka nadziei… na odrobinę
szczęścia…
Patrzę na moje obecne życie…
Szukam szczęścia w rzeczach
małych…
Szukam go tam,
gdzie nikt by nie przypuszczał, że
jest…
Za ciemnego horyzontu strachu,
przykrości, nienawiści
Wyłania się jasne słońce
szczęścia…
Wszelkie mroki niepewności
giną w jego jasnym świetle…
Ptaki nadziei wzlatują ku
niezwykłemu niebu jakie
słońce szczęścia wybrało sobie za
dom…
I kwiaty miłości kierują ku niemu
swe delikatne płatki…
Mroki rozpaczy nie pojawią się już
póki świeci słońce mego szczęścia…
Chce mi się żyć…
Chcę być… dla siebie i
innych…
Nie straszne mi już życie na tym
wielkim podłym świecie…
Dzielcie się szczęściem z innymi...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.