Wschodnia ulica
Wschodnią ulicą błąkam się po świcie
czekając na tych z odwagą wschodzących
bo aby coś poczuć, zobaczyć i przeżyć
dane jest jedynie w bólach się rodzącym
chcę z nimi rozmowy jaki jest ten Świat
co czują patrząc na przewrotność jego
czemu dom mu ławką tektura pościelą
czy on i ten drugi czasem patrzą w niebo
czy datek przychodem a giełda złodziejem
odciski na dłoniach w loterii wygraną
czy może dziękują za to co dał los
jak lichwiarz za sen spokojny co rano
próżności pokłady egoizm w nadmiarze
celem egzystencji ułudny sens życia
dojdą do zachodu tą wschodnią ulicą
z pustymi rękoma chociażby i dzisiaj
Komentarze (7)
chyba na tą ulicę nie wejdę, ani wschodnią, a ni
zachodnią, ani żadną
Wartość człowieka nie mamoną się liczy ale jeśli ktoś
sam doprowadził się do takiego stanu...
Witaj AMOR, dziękuję za komentarz, miałeś rację, to
było jakieś przekłamanie, wiersz wstawiałem w nocy i
pewnie dlatego :) :)
Pozdrawiam serdecznie
Zenon
Śliczny wiersz fajnie się to czyta po tym co widzę pod
wierszem to jest chyba to pierwszy w tym sezonie
wiersz walentynkowy.
WItaj @karmarg, dziękuję za odwiedziny i komentarz,
jak widać wiersze wymagające głebszego przemyślenia
nie znajdują zainteresowania. Dziękuję serdecznie,
pozdrawiam cieplutko :)
Zenon
życiowa refleksja smutny los sami sobie zgotowali -
może kiedyś spojrzą w niebo gdy Biała Dama po nich
przyjdzie...
pozdrawiam:-)
:)