Wspinaczka
Gdym utrudzony szedł na szczyt
resztkami słońca opleciony
z górskiego przeszło mi potoku
zaczerpnąć garścią wody łyk
I stał się cud o zmierzchu dnia
wierszem był teraz trudny trakt
i wers za wersem, za pan brat
na szczyt weszliśmy
wiersz i ja
tam już zima a ja jesień wspominam...
Komentarze (16)
Wena wszędzie może znaleźć ujście,jak widać.
Kolejny ładny wiersz.
Muszę do Ciebie zaglądać,sorry,że przegapiłam,ale bej
to moloch,niestety...
Pozdrawiam serdecznie:)
bardzo ciekawe towarzystwo
wędruj więc wędruj
pozdrawiam
Pięknie i radośnie.Pozdrawiam:)
pięknie piszesz...
my już w dolinach :) zimujemy; a na naszym stawie w
ogrodzie pływa kaczor i kaczka:))))
Wspolna wspinaczka super pozdrawiam
Nierozerwalnym łańcuchem gór zejdźcie w niziny by
wspiąć się znów.
Pięknie pozdrawiam Amelio paa
a ja myślę,że to strofy Kasprowicza mnie niosły :)
Zrozumiałam że na ten szczyt szłyście we dwoje Ty i
Wena.Pozdrawiam serdecznie.
Ładnie Amelio:)
Piekna wspinaczka i wspaniale zakończona
Z ogromną przyjemnoscią przeczytałam
Pogodnie pozdrawiam :)
Wspaniala wspólna wspinaczka:-)
wspinaczka uwieńczona radosnym zakończeniem ,
pozdrawiam serdecznie
Amelio, bardzo ladny tekst - z przyjemnoscia ...:)
:)