Współczesnej modlitwa dla...
„Rzeczą człowieka jest walczyć, a rzeczą nieba - dać zwycięstwo”
Jakże też można zapomnieć Traka
dzielnego
Co prawie dobiegłszy kresu życia swego
W ostatniej chwili z egipskiej kopalni
odratowany
I przez Batiatusa do szkoły gladiatorów
dany
Z początku biernie znosił ciężkie ciosy
Po czasie jednak zapragnął zmienić
niewolników losy
I tak bunt wywołany przez jednego
Przyniósł niemal klęskę niezwyciężonego
ludu rzymskiego
Gdyż u boku Traka wnet setki stanęły
Ludzi, w których pragnienia wolności górę
wzięły
Zadrżał Rzym Wielki w posadach, gdy wojska
tych słabych
"mówiących narzędzi", bez praw żadnych,
niby kundli bladych
Miast zaraz na wstępie klęskę ponieść
srogą
Zwycięską ręką wyszli, legionów pożogą
Bowiem całą armię Spartacus zniszczył
śmiały
Dla swej myśli bystrej zdobywszy zaś
chwały
Rzymian lęk ogarnął, bo wnet urósł w
siłę
Lecz wtedy Kriksos krzyknął: Ja Rzymian
pobiję!
Sam ze swymi ludźmi pokonam łajdaków!
Skoro już liczyć nie mogę na tchórzliwych
Traków!
Lecz mądry Spartacus, niezwiedziony glorii
płochą chwałą
Wiedział, że to przeprawa na Sycylię jest
nadzieją stałą
Że to tam jego ludzie będą żyć wolnością
Zaś marsz na Wieczne Miasto jest zbyt
niebezpieczną ewentualnością
I zginął Kriksos butny ze swymi rodakami
Śmierć odnalazłszy między pychy zakusami
Spartacusa żal ogarnął, smutek serce
ścisnął
Gdy przyjaciela zwłoki odnalazł; lecz gniew
ledwie błysnął
I wnet zduszony został; gdyż wiedział Trak
dzielny
Że plan marszu na miasto nadal jest
daremny
Więc chciał na Sycylię ludzi swych
wyprawić
By kresem niewoli nareszcie ich zbawić
I za całe złoto kupił wierność człeka
Co go za podłą zdradę niech ból wieczny
czeka
(Sycylijski pirat bowiem, łajdak jakich
mało
Tchórz najobrzydliwszy, by ujść z Rzymu
cało
Złamał dane słowo, wydał tych
bezbronnych
Wziął swoje srebrniki, kupił śmierć
niewolnych)
Tak więc nieświadomie wnet w pułapkę
weszli
Między dwóch silnych wodzów; na dodatek
wieści
Ich dobiegły straszliwe - bo sam Gnejusz
Pompejusz
Także ku nim bieżył, niosąc rychłą śmierć
wielu
Miał on bowiem ludzi olbrzymie oddziały
I był przy tym w tym czasie pierwszym synem
chwały
Zwycięzcą niepoślednim, każdej wojny
panem
Stąd i Rzymian nadziei stał się
szambelanem
Straszna była to walka; krwawa jatka
prawych
Których jedyną zmazą było życia bez
obawy
Pragnienie; i myśl o wolności
Tej słodkiej, tej najdroższej, tej od
maleńkości
Danej każdej istocie z racji narodzenia
Co nie patrzy na klasę i nie liczy
mienia
I tak wzdłuż Via Appia szereg krzyży
stanął
Sześciu tysięcy powstańców,
niepohamowaną
Nienawiścią i strachem okrutnie zabitych
W szorstkich drzewców powierzchnię ciężką
ręką wbitych
Trak zaś zginął na polu; w samym sercu
pożogi
Zamarł umysł i serca umarły ciche
dialogi
Zgasły wszelkie nadzieje, marzenia i
plany
Został jednak człek Wielki, bo -
zapamiętany
Chociaż więc bez zwycięstwa
Niechaj przemówią czyny
I silnym głosem dowiodą
Że w Traku nie było winy
Komentarze (19)
To piekny i edukacyjny wiersz,przypomina zdarzenia
historyczne a zarazem głosi chwałę-pozdrawiam,super!
Oddaję głos z przyjemnością bo piękny wiersz wartka
fabuła zatrzymuje wnosi wiedzę, ma napięcie Zaciekawia
Brawo ! Czekam na następny Pozdrowienia
fajna opowieść w dawnym stylu, mnie również się
podoba.
Przyznaj z reka na sercu, że nigdy nie lubiłam
historii, ale Twój wiersz przeczytałam z
zainteresowaniem ponieważ ta dziedzina nauki w tej
formie jest bardziej przeze mnie "przyswajalna" a poza
tym zadziwiasz wytrwałością w tak obszernym i
starannym opracowaniu przedstawionego nam tematu, co z
udziałem młodej osoby jest raczej niecodziennym
zjawiskiem. Brawo!