Wspomnienia z trumny
Składają me zwłoki w czarnym garniturze
Do drewnianej skrzyni o kształtnej
kwadraturze
Na nieruchomą pierś kładą zesztywniałe
dłonie
I wciskają w nie różaniec, co me grzechy
chłonie
Tak pięknego trupa w drewnianej skrzyni
Kładą Bogu przed nosem, lecz On mnie nie
wini
U mych stóp piękne wieńce składają
Podchodząc kolejno i się żegnając
Nagle, na mą lodowatą twarz, łza czule
spada
Spływa, że mną do snu się układa
Czuję, jak bardzo jest gorąca, jak bardzo
paląca
A że nie żyję, tym bardziej boląca
Martwej mej dłoni żywa dłoń dotyka
W dotyku tym niebo i ziemia się spotyka
I każdy jeden „żegnaj” we mnie
rzuca
A ja najchętniej nabrałbym powietrza w
płuca
I krzyknął do wszystkich przybyłych:
„Wolności!
Nie składajcie mnie w podziemnym królestwie
ciemności”...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.