Wtedy ukazały mi się dłonie
"...wtedy ukazały mi się dłonie, czyjeś ręce jak balsam niczym mgła, i te słowa idż w pokoju nie grzesz więcej. Zaufało moje serce uleciał strach...."
Na rozstaju dróg siedziało samotnie
serduszko.
Zranione przez tych których kochało.
Odrzucone przez tych którym zaufało.
Siedziało tak samotnie i płakało
a łzy spływały cichutko
wołając; "Quo vadis??".
I przechodziło wiele serc.
Dużych i małych.
Zranionych i szczęśliwych.
Lecz żadne z nich nie zobaczyło samotnego
serduszka.
Lecz żadne z nich nie usłyszało wołania
nieszczęśliwie spadających łez.
I siedziało tak samotnie.
Pragnęło tylko jednego - odejść tam -
w świat własnej indywidualności
i zranionych marzeń.
I wtedy ukazały się dłonie.
Czyjeś ręce otarły łzy.
Czyjeś serce uleczyło rany.
Czyjeś słowa otworzyły serce.
Czyjaś miłość nadała życiu sens
pokazując drogę -
drogę do nieba bram
TY wiesz czyje to były dłonie!!
.....dziękuje Ojczulku.....:-))
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.