WULKAN
No i jestem,
Kobietą w średnim wieku!
Ot niechybnie nadszedł czas,
gdzie dusza poprzez ciało
okazuje jak się czuje.
Daje mi sygnał, znak
czego mi brakuje.
Gdzie rano wstać, to znaczy -
z bólem z łóżka się zwlec.
Jak ptak zacząć śpiew, to -
w najlepszym wypadku
włączyć muzyki „pley”.
Zamiast w lustro spojrzeć, -
lepiej w oknie utkwić wzrok.
I poczekać tak, aż sam -
rozpocznie się nowy następny dzień.
Może coś wydarzy się,
co ułatwi mi w niego wejść,
niepostrzeżenie zatrybić się.
Jak utrzymać w sobie,
ten subtelny , lekki czar,
ten zmysłowy, kobiecy żar,
który ciągle się we mnie tli.
Są takie chwile, gdy zaiskrzy.
Bywają jeszcze przecież takie dni,
gdy rozpala mnie i chce się żyć.
Podsyca wokół i wybucha,
trawi jak ogień otoczenie me.
Wówczas wszystko łatwym jest,
czuję przypływ energii,
wszystko we mnie wrze,
bo nagle wulkanem staję się!
Komentarze (6)
Dzięki za miłe, pochlebne komentarze... szczerość,
szczerość, aż do bólu jest moim odbiciem, lecz
niestety nieraz zgubnym. Brak mi, jak zauważono
"delikatnego podmuchu" by wulkanem być częściej
aktywnym, nie w długim uśpieniu, aczkolwiek nie jestem
wulkanem zastygłym...więc mały gejzerek?
Pozdrawiam serdecznie :-)
Nieraz nasze zmienne nastroje nieraz można porównać
do wybuchu wulkanu, ciekawie napisany wiersz,
pozdrawiam.
Jak każdy wulkan... długie chwile uśpienia i
krótkotrwałe wybuchy. Celnie odmalowałaś trudny okres
w życiu kobiety. Pozdrawiam:)
Na węgielki płonące sycące żar ducha, trzeba wciąż z
rozwagą delikatnie dmuchać.
Zachwycił mnie Twój wiersz. Przebija przez niego
szczerość i prawda. Ani jednej fałszywej strofy.
Brawo!
Każda kobieta jest takim wulkanem od czasu do czasu.