Wybacz...
Kochałam cię...
Bo ty nie szukałeś we mnie ideału
Symetrii kształtu doskonałej
Istoty bez skazy wspaniałej
Przy tobie
Były we mnie dwie kobiety
Jedna w tańcu ze wstążkami szalona
Druga poetka samotna zamyślona
A ty mówiłeś
Że to Parki we mnie mieszkają
Każąc mi prząść i dziergać
Z nitek czarnych i pozłacanych
Dla ciebie
W każde piątkowe popołudnia
Zupę pomidorową gotowałam
Przyprawiając ją swoją melancholią
A w sobotę wieczorem
Zakładałam najpiękniejsze stroje
Stając się twoją kochanką nienasyconą
Twoją nabrzmiałą od pożądania nie-żoną
Któregoś ranka odeszłam
Zostawiając pończochę na poręczy krzesła
Na pościeli zapach Joaqina Cortes'a
I niedokończony wiersz o miłości
Wybacz...
Nic nie trwa wiecznie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.