Wybija dzwon...
Wybija dzwon... chociaż serce mu się
kraje
Obniża ton... A może mi się wydaje?
Nie, to nie on... To moja więdnąca dusza
Krzyczy w nim „won!”... lecz to
nikogo nie wzrusza
Ściskam Twą dłoń... Nie czuję przypływu
odwagi
Sięgam po broń..., nie przywiązując do tego
wagi
Całuję Twą skroń... Łzy toczą się po mych
policzkach
Wciąga mnie toń... mgieł blednących w
ciemnych uliczkach
Wybija dzwon... chociaż to go dźwięcznie
boli
Podwyższa ton... chociaż nikt mu nie
pozwolił
Tak, tak, to on... nikt inny tak nie
potrafi
Wykrzyczeć „won!”..., by dźwięk
do serc głuchych trafił
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.