Wybrakowana
Porozmawiam wieczorem
ze zdeptanym cieniem
który złamany nie może uciekać
zakrywałam go butem
by nie widział
jak mi ciemno i jak
znowu przegrałam w kręgle
z aniołami które oszukiwały
jak zawsze gdy przymrużyłam oczy
nawet na mapie drogi
chowają sie i zarastają
pustka bym nie myślała
ze mogę kiedyś skakać
po ulicy goniąc swoje ciało
nie bojąc sie ze potknę sie
o nie swoje nogi
Ale każdy zachód słońca
zakopuje pod oknem
i nawet jak zabierzesz
mi to co tworzysz
będę na szybie
wyświetlać jak wygląda
świat
Dotknij mojej twarzy zobacz jak zimna jest gdy nie patrzysz
Komentarze (1)
gdyby było ciemno to.. nie musialbys chować cienia pod
but. bo cienie w ciemności nie istnieją.Wiersz mi sie
podoba jest ciekawy, dobre metafory,ale nie ma
przerostu formy nad treścią.Jednak ten świat na oknie
to tylko złudzenie.