Wybredny malarz
Czekam aż noc nadejdzie cicha
czekam ponieważ nadzieja nie znika
moja wśród gwiazd ukryta skromnie
tworzy wprost zaprzeczalne teorie
jedna jest o nas, jedna znikoma
jak pośród tomu pożółkła strona
to na niej są zapisane marzenia
tak dawno temu, nic się nie zmienia
Zamykam oczy, uruchamiam wyobraźnię
tak pomagam snom, na razie, doraźnie
ja mały książę.. to było tak dawno
kiedy składałem przysięgę nie skłądną
nie znałem Cię, nie byłe pewny nawet
czy jesteś, istniejesz, jak słowo,
alfabet
nie znałem lecz wiedziałem to doskonale
że muszę wierzyć, nie lękać się, iść
dalej
Czy było warto ? Odpowiem tendencyjnie
nie straciłem czasu dla tych okazyjnie
wybredne płótno jak i wybredny malarz
co prawdę odkrył, że nie wszystko naraz
postawił na jutro, zainwestował
pragnienia
a potem czekał, pielęgnował, wymieniał
z tej pielęgnacji wyrosło mu ziarno
i gdy spytacie.. czy było warto ?
Odpowie tak, a potem się odwróci
jeśli jest dziura w murze, on drogi nie
skróci
kto inny by poszedł, kto inny nie on
on woli inaczej, trudniej, pod prąd
nie skracając trudu, wydłużył
satysfakcje
nie wam to osądzać, czy akurat miał
rację
racja jak chleb, który się podaje do
stołu
przysługuje wszystkim a zarazem nikomu
Komentarze (1)
racja nie jest nadrzędną troską to umysł ocenia a
drogę do kształtu uczuć realizacji marzeń ustala
człowiek sam mając sumienie i relacje wewnętrzne Czy
ziarno jest... czas wyważy i miara uczucia Wiersz
bardzo dobry niezależność i trud walki dokłada
splendoru i wartość Na tak! Pozdrowienia