Wycieczka
Taki był słaby i zmęczony
Niechaj odpocznie mąż od żony.
Tak sobie właśnie pomyślałam
I na wycieczkę go wysłałam.
Wróci szczęśliwy,wypoczęty
I do roboty bardzo chętny.
Minął tydzień,a tu cicho
Myślę sobie jakie licho.
A więc dzwonię wypytuję
Jak to się mężulek czuje.
Dziwny jakoś jego głos
Więc ja biorę go pod włos.
Co się stało mężu mój
Że się zmienił głosik Twój.
Głosik mój...to tylko chrypa
Wiesz dopadła mnie tu grypa.
Że o męża zdrowie dbałam
Więc walizkę spakowałam.
Reklamówkę leków wzięłam
I do niego hyc pomknęłam.
W drzwiach stanęłam..Boże drogi
A mój chłop na równe nogi.
Stanął szybko całkiem zdrowy
Tylko trochę kolorowy.
Wzrokiem pokój przeleciałam
Jakąś babę w nim ujrzałam.
Tłumaczenie mąż zaczyna
A ja wrzeszczę..taka kpina.
Ja w chałupie robię wszystko
A Ty masz tu towarzystwo.
I walizkę swoja wzięłam
Drzwi pokoju zatrzasnęłam.
Na peronie sobie siadam
Tak do siebie sama gadam.
Rozpaczałaś że zmęczony
On poszukał nowej żony.
Po co litość nad nim miałaś
Na wycieczkę go wysłałaś.
Morał taki z tej bajeczki
Nie wysyłaj męża na żadne wycieczki.
Komentarze (2)
Z wielką przyjemnością czytam utwory, nie tylko
wierszowane, które mają jakieś przesłanie.
Fajny wiersz z humorkiem.Nalezy wziasc go do serca i
zastosowac w praktyce,chłop do roboty a jak juz jechac
mozna ale we dwoje.