Wycieczka
Dla wszystkich czytelników :)
Opowiem wam dziś historie,
co wyobraźnia mi na stacji benzynowej
podsunęła.
Owa historia nie jest cała,
bo sami wiecie gdzie będzie pełna.
Miałem zlecenie na pustyni odnaleźć parę,
która wybrała się na pustynie.
Litości, musieli być chyba pijani,
aby ruszać tak na rozpalone pustkowia bez
przygotowania i odpowiedniego sprzętu.
Pustynia na granicy Libii i Sudanu,
a ja pędzę razem z moją zwierzęcą
przyjaciółką,
jaguarem Łapą,
terenowym samochodem z oponami
przystosowanymi do jeździe po gorących
piaskowych wydmach. Gorąco niemiłosiernie,
a my z Łapą szukamy zaginionej pary
dzielnie,
wydma za wydmą,
kamień za kamieniem i nic…
Po godzinach poszukiwań zaczynało brakować
nam wody,
spokojnie, nie poddałem się, szukałem wciąż
tak dalej.
Natrafiliśmy na skalną jaskinię z
zagłębieniem wejściowym lekko przysypanym
przez piasek.
Miałem złe przeczucia już gdy tam
chudziłem,
a Łapa dzielnie za mną.
To co ujrzałem wewnątrz krasowej jaskini na
pustyni z maleńkim wodnym bajorkiem,
które mieściło się na środku skał o
bajecznych kształtach.
Bardziej przypominało to Disneyland, co to
„Mamy cię” ?
Jednak na końcu jaskini na lekkim
wzniesieniu skalnym dostrzegłem parę
zaginionych turystów z USA.
Kobieta o rudych włosach i przewiewnej
bluzce płakała nad rannym,
krótko obciętym mężczyzną w podkoszulku
przesiąkniętym krwią,
który był nie przytomny i leżał tak bez
życia, podczas gdy pod skałą czyhał na
nich…
Waran nilowy, wyjątkowo duży,
a czyhał tak z otwartą paszczą pełną
zakrzywionych zębów.
Łapa wzięła się do pracy, odwróciła uwagę
warana,
a ja oszołomiłem bestię celnym rzutem
kamieniem.
Wdrapałem się na blok skalny i uratowałem
turystów.
Udzieliłem pierwszej pomocy mężczyźnie,
dobrze że miałem ze sobą apteczkę,
i wygrzebaliśmy się jakoś do samochodu.
Gaz do dechy i zawiozłem ich do szpitala
polowego w Egipcie,
radości kobiety nie było końca.
Dowiedziałem się,
że para miała za tydzień się pobrać.
Poprosili mnie bym został świadkiem,
a Łapa była za druhnę. Czemu nie?
Zgodziłem się i właśnie wtedy usłyszałem
końca przygody wołanie.
Byłem z powrotem na stacji benzynowej…
Dalej wiecie co takiego zrobiłem…
Całe opowiadanie, a jest bardzo długie, też
wiecie gdzie będzie.
Czekajcie cierpliwie, to się opłaci!
Dziękuję za wszystkie głosy, komentarze i dobre rady :)
Komentarze (12)
:)) Pozdrawiam z podobaniem Tomku
b ciekawe serdeczności
/Kobieta o rudych włosach i przewiewnej bluzce płakała
nad rannym,
krótko obciętym mężczyzną w podkoszulku przesiąkniętym
krwią,
który był nie przytomny i leżał tak bez życia, podczas
gdy pod skałą czyhał na nich…
Waran nilowy/
Ten fragment jest dla mnie mocno niejednoznaczny :)
Pozdrawiam :)
Goraco na tej pustyni, ufff, prawie jak u mnie.:)
Pozdrawiam, milo bylo przeczytac.
Twój zapał przykrywa merytoryczne usterki:)
ładnie Tomku wędrowniku przygód masz bezliku
Pozdrawiam serdecznie:))
Dłuuuuuuuuuuga ta wycieczka pozdr
Bajer Tomku - Latający Holendrze!
Fajnie będziesz wyglądał na zdjęciu ze swoja
przyjaciółką Łapą w charakterze "weselnej dróżki"
hahahha...
Wielką fantazją pachnie u Ciebie, pozdro i dzięki za
koment:-)))
Fajniuśki
Wycieczka udana:-)
Dziekuję za komentarz
Pozdrawiam:-)
:)
jak zawsze ciekawa historia ( staraj się unikać
powtórzeń np. pustynię)