Wyrok
Czy to prawda jest najszczersza,
że me oczy wciąż tak żywe,
rdzą zachodzą bezimienną?
Czy to wyrok już wydany?
Bez odwrotu ścieżka zguby,
na niej głazy, senne stoją barykady.
W mym myśleniu - myśli milion.
To najsroższy wymiar kary.
Za zbrodniczy czyn - niewinność.
Order dumnie piersi zdobi.
On stalowej jest faktóry,
gdyż do niego serce krwawi.
Szumne słowa, ideały samobójcze,
co je piłem z mlekiem matki,
gdzieś uciekły w dal, za echo.
Smutek wygrał wszystkie bitwy,
wszystkie bale sam przetańczył.
Przeznaczeniem zwą to ludzie.
Tylko jedna, Ta niezmienna,
budząc mnie do życia rankiem,
szepcze w ucho pokryjomu.
Tyś jest śmierci synem z ojca.
Świata prochem, złym tułaczem.
Reszta marnym jest złudzeniem.
Sam nie wierzę w myśli swoje.
Staję sam, w samotność zerkam.
Nic tam nie ma, tylko przeszłość.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.