wytyczne na wypadek mojej śmierci
kiedy odwrócę się
i zobaczę naglę panią
z lśniącą kosą i czarnym kapturem na
twarzy
i gdy szarpnie mnie gwałtownie za rękę
i wręczy paragon całego życia
to proszę o jedno
nie smućcie się
że mnie nie ma i nie wrócę
już nawet nie każę wam płakać
tylko przymknijcie oczy
bo nie chcę zostawiać łez po sobie tylko
uśmiech
na waszych twarzach
kiedy umrę to przyjdź na mój skromny
grób
zatańcz, daj upust szczęściu
a ja spogladając z góry lub z dołu
zaprzyjaźniona już z aniołem lub diabłem
pomacham ci nieśmiało
bo gdy tak tańczysz to wiem, że coś tu po
mnie zostało.
Komentarze (3)
Trochę za dużo tych "i" w pierwszej zwrotce, ale to
tylko szczegół. Wiersz trzyma nastrój, czuć taki
optymistyczny smutek...
naprawde uważasz, ze ktoś po tobie by płakał?;)
Zawsze się zastanawiam jak mnie pożegnają i Twoja
koncepcja przemawia do mnie- niech będzie radośnie, bo
przecież cała nie umieram, przechodzę tylko na drugą
stronę. Ciekawie napisany wiersz.