Wyznanie
Para słów
upuszczonych
zamierzonym przypadkiem
nie napełniła
pokoju błękitem.
Nie ożywiła
suchych płatków róż,
nie wzniosła
ich w powietrze.
Z opuszczonym wzrokiem
rozbiła się cicho
o podłogę.
Cześć spłonęła
pędem lotu
z czerwienią policzków.
Reszta w konwulsjach
dopełniła żywota
tłukąc sylabami
o zimną posadzkę.
Para słów
wypowiedzianych złamanym głosem
nie napełniła
pokoju błękitem,
choć tak bardzo chciała.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.