Wyznanie. Nie wierze.
Już w miłość nie wierze,
w cichość spełnienia,
w dwa kołyszące się listeczki,
nie wierze w świeży powiew poranka co nas
budzi w jednej pościeli utulonych,
nie wierze w tęsknotę taką nieśmiałą,
nadnaturalnie silną , a czasem wręcz
zuchwałą,
nie wierze w to szybsze serca bicie
odwzajemnione uśmiechem delikatnym,
nie znam ludzi co dają i w zamian chcą
tylko obecność, nie wrzeszczącą, nie
mówiącą jestem, byłam i będę, tylko taką co
istnieje lecz bez wyrazu,
nie wierzę w wierność do grobowej deski,
chęci dotyku jednego ciała, z zamkniętymi
oczami i przy zgaszonym księżycu,
całą mapę zmarszczek blizn, osobliwych
wzniesień i pagórków na pamięć już wyrytych
jak tabliczka mnożenia w dzieciństwie lecz
co dziennie powtarzanych i to z chęcią, po
co? Nie wierze.
Nie wierze w zaufanie i gadatliwość, kto by
chciał mówić wciąż to samo, tłumaczyć myśli
przecież już znane, prowadzić długie
dyskusje całe noce skoro już wszystko
wiadomym się stało, odkrycie rozumowania
już nie jest ekscytujące, ani pełnią
wrażeń…
Może kiedyś uwierze. Kiedy się zakocham... ze wzajemnością.
Komentarze (1)
uwierzysz bo wiara przychodzi z czasem i potrafi sie
regenerowac ;) wiersz ciekawy z lekka pretensja i
bunten...