o wyższości świecy nad g*ównem...
Postanowiłam zapić się na śmierć kawą.
Fusiastą.
Zamknąwszy pokój na drzewopodobne
klamczaste ,
rozpoczęłam powolny proces samobójczy.
Przy czwartej szklance(w filiżankach niech
piją pańcie)
wyszły mi oczy, znaczy na wierzch, co
akurat
w moim przypadku na korzyść tylko.
Potem wyszłam, a w zasadzie wyleciałam z
siebie.
Poszybowałam między czasem letnim a
zimowym
haratając nikotynową przestrzeń na spiralne
korytarze.
Wylazłszymi gałami wodziłam zazdrośnie za
muchą.
Przypomniało się bidulce, że nim zaśnie,
powinna polatać.
Posługując się sprawnie płatami kołnierzyka
zanurkowałam,
wykonałam otwieracz do butelek. Teraz
leciałyśmy nos w czułki.
Mucha nie miała nic przeciwko, odniosłam
nawet wrażenie
że jest za. Przy kolejnym okrążeniu olśniło
mnie.
Przecież, tylko ilość nóg nas różni. Obie
beznadziejnie
ogłupiałe i nielogiczne. Szlachetniejsze od
gza, pospolitsze od ćmy.
Komentarze (5)
Mieć muchy w nosie pijąc kawę w szklance robi wrażenie
:)
lot, jak lot ale te kawy mogą zaszkodzić:)) Lubię
czytać Pani wiersze, no cóż, są takie nieprzewidywalne
i niebanalne.
W niniejszym komentarzu musze się przyznać, iż
poprzedni Pani tekst-,,mary party " pochwaliłem
niesłusznie. Z perspektywy czasu wydaje mi się on
wtórny, niczego niewnoszący do poezji- teksty tworzone
,,z punktu widzenia zwłok" pisało już wielu- niektórzy
nawet lepiej i dojrzalej, niż Pani. Co zaś się tyczy
tego- jest BARDZO DOBRY- poza fragmentem ,,Teraz
leciałyśmy nos w czułki."- zwykły bezsens,wg mnie
regionalna deformacja powiedzenia ,,lecieć z kimś w
kulki"- radziłbym poprawić na ,,lecieliśmy z nosem w
czułki"- będzie bardziej przejrzyście.
zamysł autorki jest jasny jak musze odchody na szybie;
ustami peela przekazuje prawdę oczywistą - po czterech
naparach kaw(jedyny taki wynalazek na świecie) -
POLSKI! Piłeś? Nie siadaj do pisania, bo z kawy kał
wyjdzie!
Autorce gratuluję i serdecznie pozdrawiam.
Drugiej takiej ze świecą szukać.
Moje myśli też wesoło pokrążyły z tym wierszem. Ładny
lot -gratuluję!