Wyzwolenie
Gotów byłeś mą drogę życia wymościć
najcudowniejszymi słowami miłości,
mówiłeś,że każde pragnienie odgadniesz,
że będziesz pieśni układał o mnie
-i na cóż to się zdało?
Mieliśmy tyle wspólnych marzeń,
legły one gdzieś w duszy na dnie,
jakaś gorycz w serca nasze się wdarła
i tylko uścisk mego gardła
-przypomina mi tę miłość.
Zły los nad nami krąg ostry zatoczył,
zakrywam rękoma spłakane oczy,
myśmy sami przecież siebie odkryli,
gdzie są ci co w Tobie te uczucia
zabili?
-co rozłączyli nas?!
Ciągle słyszę w tej ciszy Twój głos,
czy już spaliłeś za sobą ten most?
ostatniej nadzieii,spragnionych ust?
musisz do mnie wrócić-wróć!!!!
-wołam Ciebie.
Stoje sama na stromej skale,
Ty odchodzisz wciąż dalej i dalej,
już Cię mój krzyk nie dogoni,
zapada się w mrocznej toni
-na samym dnie.
Czuję-zadrżało moje ciało,
serce zlodowaciało ,skamieniało-
rozprężam się,jest mi lżej,
pod powiekami mymi śmierć
-wyzwolenie!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.