wzejdź stokrotką
iskry pogasły
końskim kopytem wzniecone
w grzywach nieruchomych
ptaki gniazda uwiły
dzień jeszcze
jeszcze chwila
śnieżna mgła opadnie
nad znużonym pastwiskiem
pod księżyca przymkniętą powieką
słowo każde
dźwięk każdy
tęsknie wzdycha
nawet kąkol nisko
główkę skulił w ramionach
smętnie tkliwe
ukryj w dłoniach łzę
gorzką
niech spłynie
papilarną linią
w sen cichy błogi
i niech zaświecą na niebie
w tysiącach liczone stokrotki
nim usnę
Komentarze (5)
wzniecać to rozpalać więc iskry nie mogły
zgasnąć..taka mała nielogiczność:)
wiersz urzeka wyciszeniem przed snem oraz spokojem z
jakim jest poprowadzony, choć w tle wyczuwam nuty
goryczy i żalu, ta łza spływająca po liniach
papilarnych wzrusza i urzeka.podziwiam wiersz;-)
wzruszający ,i zachwycajacy wiersz ,i ten kąkol co
stulił głowke tkliwie,i sen który zanim przyjdzie
....
Piękny wiersz o samotności. Szczególnie zachwyca mnie
w nim ta woalka za którą ukryty jest sens.
Wiersz jest wytchnieniem po gonitwie dnia i jest
piękny w swoim nastroju liczonych na niebie
stokrotek.Zachwyca i wzrusza