Wziął Grzesiu wypłatę...
Wziął Grzesiu wypłatę,
A nie była duża.
Postanowił, zatem,
Losu nie przedłużać.
Podpisał się szczerze,
Forsę schował w kieszeń.
Usiadł na rowerze,
Ruszył w swe pielesze.
Do domu miał blisko,
Mógł szybciutko zdążyć.
Historia jest śliską,
Po wybojach krąży.
Pobłądził i Grzesiek,
O knajpę zahaczył.
Jak wieść później niesie,
Nikt go nie zobaczył.
A raczej widzieli,
Mieszkańcy tej wioski.
Współczucia wzrok mieli,
Oraz wielkiej troski.
Bo Grzesia postawa,
Była niskiej sprawy.
Dużego udawał,
A wzrost miał kaprawy.
Wódeczką wzbudzony,
Piwem zakropiony.
Ruszył jak szalony,
W objęcia swej żony.
Ta widząc obwiesia,
Areszt mu zadała.
Nikt nie widział Grzesia,
Wioska nie widziała.
Ukryła go skrzętnie,
Przed wyrokiem ludzi.
Pobłądził on mętnie,
Może się obudzi…
Komentarze (2)
Humor, dowcip i refleksja.
Pozdrawiam Grandzie:}
Ukryła go skrzętnie...a bo to on się dał? Obrazki z
życia, ale nie tylko z wioski. Takich "Grzesiów" mamy
wielu, a co rodziny z alkoholikami przeżywają, tylko
same one naprawdę Wiedzą. Sam Grześ się nie obudzi,
trzeba zastosować terapię odwykową.
Jak zawsze fajnie się czytało.
Pozdrawiam serdecznie