Wzrok
Pierwsza część tryptyku dzeszczowego, którego chyba nigdy nie dokończę...
Wilgotny płaszcz opada cicho z góry
Każda kropla tysiącem lśni kolorów
Każda rysuje smugi przed oczami
Coraz jaśniejsze, oczyszczone chmury
Zażegnanie wszystkich widzialnych sporów
Jaskrawy most wysoko nad nami
Mokrych postaci rozmyte kontury
Gra świateł i ciemnych ludzi pozorów
Niby ponure ich ciągną się sznury
Lecz w oczach widać poprawę humoru
Strumienie złota płyną ulicami
Niebieska woda miesza się ze łzami
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.