YHMMM..
Wsypuję ziarna świecące,
Do młynka co wie co czynić.
Rozdrabnia je jak mąkę,
Nie będę go za to winić.
To w końcu celowe działanie...
Zanurzam w puchu łyżeczkę,
Takie łyżeczki zadanie,
Nabieram, wsypuję troszeczkę.
Oczy od woni się śmieją,
Aromat tak wielki zawładnął,
Dziwne rzeczy się dzieją,
W umyśle co zapach odgadnął.
Wrzątek mąci porządek,
Jaki ów puch tworzył,
Już się domaga żołądek,
Bym usta w napoju zanurzył.
Błogo się czuję,
Podniebienia szaleństwo,
Używkę tą miłuję,
Jest jak przekleństwo.
Gorąca czy zimna,
Z mlekiem czy czarna,
Każda jest inna,
I niebanalna.
Królowa filiżanek,
I choć czasem gorzkawa,
Bez niej niczym poranek,
A jej imię brzmi kawa…
...
Komentarze (2)
bez kawy sobie życia nie wyobrażam...fajny wiersz
mmmmm pychotka. Kawa dla mnie urosła do rangi rytuału
i nie jest to zwykły napój podnoszący ciśnienie, a
symbol. Pięknie :)