Za jakie grzechy...?
Rzecz to wręcz niesłychana,
gdy na kolana siada,
mi nieznajoma dama
i szepcząc, tak powiada:
- Tak mnie się jakoś siadło,
zupełnie przypadkowo.
Pan wie... mie tu... upadło,
- i kręci swoją głową.
Pejczem z włosów - ta jurna,
po twarzy mojej siecze
i pewnie myśli durna,
że jej się to upiecze.
Więc mówię (w chwilę potem),
- czy mam cię podnieść dźwigiem?
Zabieraj stąd gablotę,
prędziutko, ino migiem.
Chyba przygłucha była,
lub może miłośniczką,
bo ciut się obróciła,
lekko muskając
Tego było za wiele,
krzyknąłem, - eee! Ludziska!
A ona, siedzi jak ciele
i śmiechem w twarz mi ciska.
Tym podpisała wyrok,
oczywiście na siebie.
Już nikt jej nie pomoże,
nawet sam Pan Bóg w niebie.
Ująłem się honorem,
chwyciłem ją za rękę,
leciutko, choć z uporem,
no mówiąc krótko - z wdziękiem.
Ciągu dalszego szukasz,
a może i morału?
Nie do tych drzwi dziś pukasz.
Nie znajdziesz tu - banału.
DLA ODWAŻNYCH (9:42)
Kto jednak drzwi uchyli
z nadzieją, bez obawy,
dostanie w jednej chwili...
filiżaneczkę kawy.
excudit
lonsdaleit
00:04 Wtorek, 14 lutego 2012 - ...
Komentarze (8)
Fantastyczny wiersz!!!Ale mnie rozbawił...Pozdrawiam
serdecznie...
No to poproszę tą kawę.
Pozdrawiam:)
Super, po prostu super. Ale się uśmiałam:))
tak kobiet się nie traktuje choćby natrętem była,
gdzie twoja obytość męska? czyżby się skurczyła?
no, to ja się na tą kawę piszę koniecznie, a może i
cd. będzie ;-)
:)
Piękno jest w prostocie, więc najtrudniej sobie
przyswoić banały! Pozdrawiam!
miłość to nie tylko piękne wiersze...pozdrawiam:)