Za łzą...łza
Już zapomniałeś ,że istnieję,
a to co było zamknęłam w duszy,
zapomniałeś, że tutaj byłam,
a tego wiatr ni szelest nie zagłuszy,
wolałabym byś wspominał chwile,
kiedy było nam ze sobą miło,
lecz widzę,że to niemożliwe,
że wszystko w tobie się wypaliło,
nie chcę powrotów,wspomnień co bolą,
chcę pamiętać tylko uśmiech uroczy
i szarość oczu kochanych,
tak lubiłam patrzeć ci w oczy
czasami jeszcze mówię do ciebie,
jakbyś był koło mnie miły,
wybacz to przyzwyczajenie,
kiedyś i to przeminie jak w klepsydrze
czas
i pogodzę się z tym,że nie ma już
ciebie,
że nie ma już nas,
nie ranią mnie już wspomnienia,
uśmiecham się do dobrych dni,
ja zapomnę na pewno,potrzebuję czasu
więc pozwól mi jeszcze śnić,
niech zostanie mi jeszcze chwila ta,
bo mimo,że nie chcę płakać za łzą płynie
łza.
Komentarze (4)
Trudno się bronić przed wspomnieniami, tym bardziej,
że czas je upiększa, gdy rzeczywistość jest szara.
Zadałem sobie pytanie,czy warto żyć wspomnieniami...
na razie bez odpowiedzi.
och...jakże łzy płyna z tego wiersza:(Ale wierz mi z
czasem i one wyschną...czas,czas ...czas goi każdą
ranę...
Nie ranią Cię wspomnienia, ale wciąż boli, skoro łzy
płyną. Pewnie kiedyś przestaną, ale trzeba dać im
czas...
próba pogodzenia się z rzeczywistością- mimo prób-
ciągle się nie udaje "za łzą płynie łza" Ciekawe
rozliczenie z miłością!