Za ślepcem...
Za ślepcem ślepi idą gęsiego -
bogacz z nędzarzem, filozof z
niedojdą...
Ktoś się przewrócił, reszta przez niego.
Jak długo idą? I dokąd dojdą?
Ślepi za ślepym - on myśli, że widzi -
nie raz w pułapkę już ich wprowadził.
Nie zorientował się, nie zawstydził.
Bogiem zasłaniał się, ludziom kadził...
Przez filozofie, religie i wiary
sieciami iluzji ograniczone,
wielu - jak on - wywołując swary,
prowadzi wiernych – w różne świata
strony.
I każda z dróg ma być tą jedyną,
co bramy zbawienia wędrowcom odmyka
i wszystkie z cudownych możliwości słyną
-
uzdrowią chromego, nawrócą grzesznika...
I niewidzące, wzgardliwe spojrzenia
karawana jedna drugiej śle z ukosa.
Przez wieki wieków nic się nie zmienia,
choć cel jest bliżej… niż czubek
nosa.
Komentarze (4)
dobry temat ciekawe spojrzenie ładny wiersz .lekkie
korekty wskazane gdzie ? to po tym jak piszesz
domyślam się że sama /sam zauważysz.dzięki.
no tak, my jak ślepcy - owczym pędem gonimy za
iluzjami, a tymczasem ... Ty to najlepiej uchwyciłaś
:)
nie będę chwalił - to zrobią inni, proponuję małą
kosmetykę "..I niewidzące, wzgardliwe spojrzenia
karawana jedna drugiej śle z ukosa."
morał bez zarzutu
Ze mnie ekspert mierny - ale piszesz ładnie...postaraj
się o inny rodzaj rymów.Pliss