Za wielki ciężar...
Idzie sama, zagubiona, przygarbiona,
płyną łzy po jej pięknej twarzy,
a jeszcze niedawno książę jej się marzył
i myślała, że bedzie przytulona,
miłością jego obdarzona,
że to będzie ten jedyny,
że zyska miano jego dziewczyny.
Tak niedawno za ręce się trzymali,
mówili , iz bardzo się kochali.
Teraz już wie, po co to było,
jej marzenie w koszmar sie przemeniło.
dzis wieczór, przed paroma minutami,
gdy zostali w pokoju całkowicie sami,
on się przysunął, dotknął jej kolana
i sięgnął dalej, mówiąc: "kochana".
Ona nie chciała, bronić się zaczęła
lecz nagle silna ręka jej ciało spięła
Rozwarł jej kolana i wszedł w nią
cały czas nazywając ją: "dziewczyna
swą".
A ona z bólu, płaczu i cierpienia-
zemdlała,
tak się skończyła ta scena.
Odzyskawszy przytomność wybiegła z domu,
chciała się komuś zwierzyc, lecz nie
wiedziała komu.
Straciła swój dziewictwa kwiat,
spod nóg jej uciekł cały świat.
Makijarz po slicznej twarzy spływa,
wcale o tym nie myśle, wcale go nie
zakrywa.
Czuje się zdradzona, wykorzystana,
a myślała, że bedzie przez niego
kochana!
Dzisiaj nadszedł dzień rozstania, koniec
tego okromnego płakania.
Zaczęła biec, wiedziała już gdzie,
to miejsce widziała w swoim śnie. Klęknęła
pod lipy drzewem, zakryta fioletowego
wrzosu krzewem.
Odkopała pistolet, we śnie go odkryła,
trzęsącymi rękami do głowy przyłożyła.
Nie bedzie jej to prześladowało,
za bardzo to zdarzenie bolało.
Za wielki ciężar na nią spadł,
on jej niewinne serce skradł.
Nie bedzie wiecej cierpiała- strzeliła
i tak swoje zycie zakończyła.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.