za wiśnie
nie planuję zbyt dużo już mówić
co najmniej do wiosny, do rozmrożenia
gdy zobaczę się w lustrze i stwierdzę
że twarz jakaś szarawa
że ciężko wyglądać gorzej
i wiosną ludzie ruszą z kopyta
rozsypią się wśród naiwnej zieleni,
niebierni
a ja usiądę, w przeszczęściu
słuch po mnie zaginie
Komentarze (12)
jeśli szczęśliwa... znikam wśród zieleni, jak tutaj
;-)=
A ja za Tobą szatynko,
choć nie ja wcześniej poszłam za neą:))
Tak to ruszanie z kopyta, to tzw wyścig szczurów,
lepsze to posiedzenie sobie w swoim przeszczęściu,
fajny neologizm:)
Wygląda na to, że idę śladem cii_szy:)) Bardzo mi się
podoba Twoje pisanie.
Ach, ze ja wczesniej Cię nie odkryłam:)
Pięknie, a ostatni wers jak najbardziej na miejscu dla
mnie.
Bo ludzie wiosną sie obudzą i ruszą, a Ty spokojny i
pogodzony i przeszczęsliwy usiądziesz by wreszcie
odpocząć...odejść...
podziwiam styl pisania - bardzo mi się podoba.
Bardzo dobry wiersz, dobrze, że udało mi się go
przeczytać.
chciałoby się jeszcze , bardzo dobry wiersz - cieszę
się że dzisiaj tu zajrzałem - pozdrawiam serdecznie
godne uwagi
Owszem i mnie ostatni wers zastanawia.
Wiersz bardzo mi się podoba. Martwi mnie ostatni wers.
Pozdrawiam :)
dla mnie wiersz doskonaly,
od dwuznacznego tytulu, bardzo do mnie trafia...
przeczytalo mi sie /w przedszczesciu/ jak w
przedsionku, przedpokoju:)
pozdrawiam
jak dla mnie- wszystko jest logiczne do ostatniego
wersu.
Ten wers wszystko zagmatwał