Zabierz mnie do kościoła
Zabierz mnie do kościoła, a wyznam Ci me
grzechy,
Od błahych zacznę, by skończyć na srogich.
Zabierz mnie do kościoła, powstrzymaj ich
śmiechy,
Daj ukojenie i spokój tak błogi.
Skłam dla mnie znowu bez zająknięcia,
Że nie wypatrujesz mnie pośród tłumu,
Każ mi odpuścić i szukać księcia,
Każ zamiast serca słuchać rozumu.
Powiedz tak pięknie, jak masz to w
zwyczaju:
"Do wyższych rzeczy zostałem stworzony "
Opwiedz o szczęściu, co czeka w raju,
Przypomnij, że nigdy nie będziesz miał
żony.
Później zamilknij, uklęknij spokojnie.
Łzę otrzyj kciukiem i zaciśnij pięści,
Głowę powoli podnieś i dostojnie
"Los wkrótce za to się na nas zemści".
Porażkę szczytnie głoszonym hasłom
Każde spotkanie nasze przynosi.
Bo kiedy słońce i świece gasną,
Miłość w powietrzu szybko się wznosi.
Silniejsza ona jest od Goliata,
Trwalsza od stali, piękniejsza niż kwiaty.
Bo kiedy serca dwa węzłem swym splata,
W jedność już łączy dwa obce światy.
Zawsze jest silna, szczera, do końca.
Choć często nie jest różami usłana,
Czasem przysłania sobą blask słońca,
Czasem w swych sidłach więzi kapłana.
Komentarze (5)
Niesamowicie ciekawy opis.
Każdy ma prawo kochać...
Pozdrawiam serdecznie :)
Wiedziała peelka na co się pisze.
Wiersz ciekawy i msz dobrze napisany, a poza tym myślę
jak Tereska.
Pozdrawiam.
Miłość nie jest grzechem, ale spełnienie zakazanej
będzie ciążyć do końca życia. Peelka o tym wie.
Pozdrawiam
Nada się jako tekst. Inspiracja zacna.