Zabił się, młody...
Ot, zabił się młody - a ja chciałbym
wiedzieć,
ileż prawdy świata, lecz mi nie pomoże
autor, który nudnie zawsze mnie
rozwiedzie
z mych domysłów żoną, gdy ad acta -
złożę.
Gdy ad acta przeklnę jakąś duszę skromną
Ot! Igraszka! Przecież! Umarł był, się
zabił...
On mnie (autor) wtedy wywiedzie ogromną
prozą życia - ot, żyw - życia swąd go
zwabił?...
Wiosen - lat ma - ile? Romantyk - za
młody?
A już cuda-niewidy w skarbcu uczuć
kryje.
Jak gada? Czy skrycie, bo to, te powody,
zbyt błahe - nie rozumie, co mu umysł
szyje.
Lecz nie! Sprawiedliwość go przyjęła
snadnie.
Tysiąc którymś rokiem - skąd? Autora
pytać.
Zakrawał na króla, gdy Papież
przykładnie
oddał słowa, iżby Polski nie chciał
witać.
Męczennik? Swej duszy... Nie - śmieszna
przywara.
Szczęściaż? Niby właśnie... Skąd złote
podkowy?
Bogactwo? Ale ile lat ma takaż mara,
w osobie idąca w bezdech mórz
śniegowych?
Spadł car już koroną? Nie wiem, ale może
będzie stokroć inszej, jak dojdę w świat
marzeń.
Będzie? Ile szans w tym - jak Słowacki
złożę
swoje - phi - oręże, i wrócę bieg
zdarzeń.
11.01.09 Wesoła
Przed komentowaniem, odgadnąć proszę k'woli, o jakim utworze piszę, by było bez niedomówień...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.