zabiłam, bo kocham
trudna tematyka... okrutna rzeczywistość... lecz prawdziwa...
Młoda, piękna i lubiana dziewczyna,
Uczyła się kochać, uczyła się poznawać
świat,
Miała wszystko, udana była jej rodzina,
Lecz nikt nie był dla niej jak brat.
Szukała uczucia, rozpalającego wewnątrz,
Znazła kogoś, lecz on chciał tylko
jednego,
Cierpiała mocno w wielkim dołku będąc,
Wspominała te podłe słowa: Nie chcę uczucia
twojego!
Tak mijały tygodnie, długe dnie,
Pogodziła się, że nie był jej godzien.
To już nie ważne, poszło w zapomnienie.
Jedno, przelotne, niemiłe wspomnienie,
Bóle, mdłości, zły humor-teraz to
Trapiło dziewczynę, którą skrzywdził
los.
Usłyszała straszną nowinę, jak wyrok-
Nosisz w sobie niewinne dziecko.
Świat zawalił się ponownie,
17 lat i już będzie miała rodzinę,
Z dzieckiem, lecz bez ojca, który o tym nie
wie,
Któż za to nieszczęście ponosi srogą
winę?
Tak trudno pokochać to dziecko
bezbronne,
Urodzić je to ryzyko ogromne,
Mówiła: Tak bardzo Cię kocham, że nie dam
ci żyć,
Nie pozwolę ci w tym okrutnym świecie
być.
Jedno wyjście i po sprawie,
Wszystko się odmieni, gdy zrobi jeden
zabieg,
Koszmar minie, dziecko pójdzie do nieba,
Choć nienarodzone, też je kochać trzeba.
Koszmar nie minął, zaczął się
gorszy-żałowała,
Bo jednak to dziecko kochała,
A ono wśród aniołków, spogląda na matkę,
Nie dała mi żyć? Czy zmarnowała moją
szansę?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.