Zabiłeś z Miłości...
Kochałeś ją...ona Cię zostawiła.
Nie zapytałeś nawet dlaczego.
Twe serce przeszył potworny ból,
gdy zobaczyłeś ją w ramionach innego.
Nie mogłeś pogodzić się z Tym...
że teraz inny dotyka ją i całuje...
i że już nie usłyszysz jak bardzo Cię
kocha....
bo ona teraz innego miłuje...
Poszedłeś do niej...wiedziałeś, że jest
sama.
W ręku trzymałeś bukiet róż.
A w tym bukiecie...wśród pięknych
kwiatów...
ukryłeś duży...myśliwski nóż.
Tylko przez moment wahałeś się...
Tysiące różnych myśli w głowie miałeś
Stanąłeś przed jej drzwiami i zapukałeś
cicho...
Nadzieję na nieszczęście...rozwiałeś
W pewnym momencie ona w drzwiach
stanęła....
rzuciłeś bukiet na ziemie...błysnęło ostrze
noża.
Spojrzała na Ciebie...lecz Ty nie
patrzyłeś...
Nie chciałeś oglądać jej oczu...koloru
morza.
Zadałeś cios...jeden...drugi... potem
trzeci...
Ciepła krew na twarz Ci trysnęła...
Uderzałeś na oślep...póki Twoja
ukochana...
straciła przytomność...na ziemię się
osunęła.
Po chwili cisza...przestałeś uderzać...
Narzędzie zbrodni z rąk wyrzuciłeś...
Odchodząc spojrzałeś na nią po raz
ostatni...
Tak bardzo kochałeś...że zabiłeś...
Ona leżała martwa na ziemi,
obok jej ciała myśliwski nóż.
A w koło niej... skąpane we krwi...
...te rozsypane płatki róż...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.