Zabito mojego Białego Anioła...
Przyłaczam się do apelu, aby PIĄTEK BYŁ DNIEM CISZY... I Was też o to proszę...
Zakończył swój żywot mój Anioł Stróż,
Jego dobrych oczu nie czuję na sobie
już.
Gdzieś przepadła jego złocista aureola
I co się teraz stanie? Jaka będzie moja
dola?
Widziałam jak Czarny Anioł trzymał nóż w
ręce,
I mojego Stróża uderzył nim prosto w
serce.
Teraz już nie widzę Białego Anioła...
Przede mną tylko czerń...straszliwa czerń
dookoła.
Poucinał Czarny Anioł biedakowi
skrzydła,
Wściekłe oczy mówiły „twoja świętość
mi zbrzydła”
Anielska krew powoli zaczęła kapać w
dół,
zły Anioł zaśmiał sie tylko...na rany
sypiąc sól.
Jeszcze żaden mój Anioł...zła czarnego nie
pokonał,
Ten również upadł na ziemie...na moich
oczach skonał.
Ale razem z nim...nie skonała moja
dusza...
Czerń życia bierze na siebie i dalej w
drogę rusza.
I choć teraz już nikt nade mną nie
czuwa,
I nikt nade mną nie stoi...
To wierzę, że spotkam takiego Anioła
Który żadnego zła się nie boi.
Bo wiem, że znajdę takiego Stróża
Który potęgi swojej użyje,
I złego Czarnego Anioła...
W imię mojego serca zabije.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.