Zabłądziłam
Zabłądziłam w polną drogę,
gdzie w kałużach myśli brodzą.
Wyjdź z ukrycia, usiądź przy mnie,
bo samotnym jestem drzewem.
Wiatr tu szarpie moje włosy,
zimna rosa stopy moczy.
Skryłam w liściach duszy lęki,
gdy niepokój sny omamił.
Wiem, że przyjdziesz, wczesnym rankiem,
po miłości trafisz tropach.
Byśmy razem wsród zieleni
na pustkowiu chcieli zostać.
Dasz mi przepis będąc blisko
jak po szczęście sięgnąc dłonią.
Jak rozświetlić dal bezgwiezdną
i malować dni nadzieją.
Komentarze (32)
Ładnie ukazujesz naturalną potrzebę uczucia ciepła
drugiego człowieka.
ostatnia zwrotka taka słodka i przyjazna życiu,
zasługuje by ją właśnie tu wyróżnić.