Zabójstwo pierwszego stopnia
Siedzę wygodnie
W białym fotelu
W białym pokoju
O białych zasłonach
Pan w dużych okularach
I w białym fartuchu
Patrzy na mnie uważnie
Próbując zajrzeć w moja duszę.
Wciąż siedzę, zniecierpliwiona
Zerkam na zegarek
Minuty powoli, ociężale
Człapią się do przodu.
Cisza przenika w najgłębsze
Zakamarki mojego ciała.
Jest mi niedobrze…
„Zabiłaś” – odezwał
się
Mężczyzna. Patrzał na mnie
Spod krzaczastych brwi.
Nie wiem co mówi
Bo jego brwi…
Tak, były niedoskonałe.
„zabiłaś!” – powtórzył
Z wyraźna irytacją
Na moje zobojętnienie
„tak, zabiłam, ale
Ja musiałam” – niepewnie
Powiedziałam.
Białe barwy zaczęły mieszać
Się z czerwonymi obrazami
Przeszłości.
Teraz już pamiętam zabiłam
Nie człowieka lecz nadzieje.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.