zachód nad morzem
Jak nie poddać się radości
kiedy piękno nęci serce.
Jak nie chwycić wiatru w skrzydła,
by napisać o tym więcej.
Granat właśnie wraz z błękitem
zatrzymały żar przestrzeni.
Prawie słyszę, jak się niesie
zachwycony okrzyk ziemi.
Czasem wobec zjawisk świata,
drobne sprawy w bok odchodzą.
Liczyć się zaczyna smuga,
co zawisła tuż nad wodą.
Przetoczyła się przez fale,
przysiadając w puchu piany
i w bezmiarze tkać zaczęła
rozświetlone cud dywany.
Czy toń wody jest złocista,
koronkowa, w cienie szare,
czy też czerwień wymieszała
chłód fioletu ciut w nadmiarze?
Miało prawie się wrażenie
że blask światła ciepło dźwignie
i obejmie nas ramieniem
zanim w morzu słońce zniknie.
Komentarze (20)
Ach,być w takim bajecznym miejscu.Piękny wiersz.:)
Pozdrawiam i zazdroszczę-ale pozytywnie.+
miło się czyta taki ładny wiersz o zachodzi słońca
Pozdrawiam
Niezwykle umiejętnie malujesz obraz słowami
Jak widać nie tylko farbą ale też i słowem można
pięknie namalować obraz... pozdrawiam
Z przyjemnością przeczytałem ten Twój wiersz i daję+.