Zachody
Na zimnej tafli wody widzisz swoje
odbicie,
Rzucasz kamieniem by zmącić ten dziwny
spokój.
Siadasz na opustoszałej plaży
a na policzku czujesz ciepłą strużkę..
Słońce ponownie chyli się ku zachodowi,
Złocąc wszystko dookoła.
Wyciągasz dłoń po jeden życiodajny
promień,
łapiesz go i przytulasz do serca.
Kolejna łza płynie po Twym policzku.
Pragniesz szczęścia,miłości,oddania...
Pragniesz posiąść słonce na własnosć,
by codzień obdarowywało Cię złocistym
promieniem.
Zasypiasz.
Rankiem budzisz się,lecz zamiast złocistej
cząstki swiatla znajdujesz w zaciśniętej
dłoni kamień.
Ponownie ciskasz nim wswe odbicie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.