W zachodzie
patrzyłem kiedyś na wieczorne niebo będąc pod urokiem tej przedziwnej chwili ...
Słońce odchodzi z czerwonym płaszczem
nieba
Różowe chmury tańczą ostatkiem chwili
Beznamiętnie zawieszone jak winogrona
Słońce odchodzi , słońce kona
Sterczą betonowe wieżyce kościołów
Z rozpostartymi dłońmi do promieni
W czerwieni zmroku w żółciach uskoku
Słońce, słońce się mieni
Wieczorne drzewa jeszcze zielone
Swe chude dłonie rozpościerają
W modlitwie kopuł zielonej sfery
Granaty nocy przed nimi stają
Powoli płyną strumienie barwne
Po horyzoncie wiją się strawy
Umarło słońce, umarło słońce !
W zachodzie myśli tych nieciekawych.
... pisałem sobie na pomiętej kartce a słońce zaszło i stało się martwe. Napisano 21.10.2006 autor:inspektorek
Komentarze (1)
Musiało być pięknie, tylko nie wiem jakie to strawy po
horyzoncie się posuwały, dziki? sarny? Ale nie, one
się wiją - czyli węże, chmury po niebie - uau, ma
wyobraźnia blednie.