zaciąłem się i bronię
.... tyle nut i okładek szczeniackich znika rano .....
mebli przekładaniec nie natchnął
zabrakło uniesień
podniosłem powieki
atak kaszlu rozniósł mnie po lesie
i tyle się wydarzyło
opisom
wymknęło się spod kontroli
za lisem
w pogoni za skłębionym snem
ożyłem
lustrem niewolony wbrew aktom
wszelakich wyrzeczeń
siedem lat tak chudych
rozniosę drobin lśniących echem
i nim świt umknie ułożę
poranek
golenie kuchennym nożem
rycerskie
piany tumanem zapomniane
rozdroże.
.... ech .... ocalić od zapomnienia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.