zaciera się granica
rozkołysane snem poduszki niby obłoki
tylko pozornie oddalone od siebie
z niecierpliwością czekamy na moment
gdy księżyc otuli ramiona
srebrną chustą i poprowadzi drogami
po których toczą się nasze wersy
tęsknotę
błyszczącą w kącikach oczu
przytulasz do ust znając dobrze jej smak
nie od dziś
choć czas biegnie za szybko
jesienią strasząc
zaciągamy się wiosennymi powiewami
tak trudno się rozstać
kiedy gaśnie ostatnia z gwiazd
nie pamiętamy
a może nie chcemy wiedzieć
czy to pora na witaj czy na dobranoc
Komentarze (19)
Zainteresowałaś mnie swoimi wersami, wolę na dzień
dobry a na dobranoc też:)
Jestem zachłanna w miłości hehhe
Witaj wrześniowa, dawno Ciebie nie było...
tak płynnie sie czyta i przyjemnie a do tego
refleksyjnie jeszcze:)
tak trudno się rozstać
czy to pora na witam czy już na dobranoc
pozdrawiam:)
Wiersz rozbudza wyobraźnię czytelnika. Ładnie
przekazany temat:) Miło było przeczytać:) Pozdrawiam:)