zaczyn-AJĄ-c od góry...
spojrzenia nasze się zbiegają
wargi do warg się przyklejają
języki usta ośliniają
a ręce cuda wyprawiają
twoje za szyję mnie trzymają
jedną a drugą "tam" głaskają
moje rozkosznie namacają
od twoich piersi zaczynają
powoli w dół się obsuwają
w radio melodie piękne grają
co wcześniej "się nie podobają"
i coraz niżej się skradają
numerki jakieś wyczyniają
sześćdziesiąt dziewięć zakreślają
i punkt rozkoszy osiągają
potem normalnie przekręcają
i po bożemu się kochają
a tuż nad ranem zasypiają
Komentarze (7)
Odważnie o seksie, trudno o tym pisać - by nie było
dosadnie lub niezrozumiale. Komentowałem już ten
wiersz - istotnie - problemy techniczne. Dziękuję za
Twoje komentarze - mimo wspomnianych technicznych
problemów. Pozdrawiam serdecznie
Ja również czytałam z góry w dół i na odwrót. Bardzo
mi się podoba!
:-) ciekawy zabieg z tymi wszystkimi rymami na "-ają"
potęguje wrażenia dokumentnego poplątania z pożądania
;-)
Ja tam od góry i dołu spróbowałam( czytać!):))
Do opisania tej miłości użyłeś dużo czasowników(18)
Ale cóż -miłość i kochanie to ciężka praca i trzeba ją
jakoś wyrazić. Pozdrawiam!
Marzyciel z Pana, Panie yamCito.
A w beju cuda trwaja.Juz pare osob komentowalo ten
wiersz,co znowu?Chociaz wlasciwie...takich chwil nigdy
dosc kochany:)Pozdrawiam serdecznie+++