Zadowolony?
Dla Ciebie Ojcze
Codziennie dla Ciebie umieram
Wyginam swe niewdzięczne ciało
Katuję obolałe od grymasu bólu
Usta, zakręcając je w beztroski uśmiech
Otwieram przemęczone od trwania
Oczy, szerzę je na kształt gładkiego
migdału
Wyprostowuję chore ze zmartwień
Czoło, przełamuję skorupę przykurczu
Skostniałe zadźgane od pracy zagięć
Dłonie, przyjmują delikatną postać mgły
Ciężkie od marszu przez ulice świata
Nogi, zaczynają lekko zataczać okręgi
Wytężone w martwym uścisku
Biodra, wychylają się nieśmiało na boki
Gorzkie cisnące się na usta jak jad
Słowa, zamieniają się w subtelne
pochwały
Skrzepnięta od dawna w żyłach
Krew, zaczyna krążyć po ciele bez trudu
Poobijana twarz
Różowieje
Kilka chwil więcej i nie wytrwałabym
Stąpając po żyletkach jak modelka na
wybiegu
Gładząc drut kolczasty zmysłową dłonią
Połykając noże jakbym jadła kwiaty
Zadowolony?
Na twoje przyjście byłam już gotowa
Zabójcza perfekcja
Czy o to Ci chodziło?
dziękuję wam...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.